Kolejna kolumna limuzyn na sygnale, helikoptery, nastrój niepokoju i podekscytowania. Do naszego miasta przybył Bardzo Ważny Gość. Tak naprawdę, był tu już chyba kilka dni wcześniej i zagościł w mediach, gorliwie raportujących najmniejszy jego ruch i gest w czasie europejskiego tourne. Ach, jak nam miło, że tylko cztery kraje odwiedził, że to Warszawa obok Londynu i Paryża została wybrana wśród tylu innych metropolii. Były entuzjastyczne tytuły w gazetach, obserwatorzy na trasach przejazdu, wszystko radośnie i z przejęciem – małe deja vu – bo czasy się zmieniają, obyczaje nie. Wizyta wpisała się swoim nastrojem w porę roku – było lekko i pogodnie, na szerokim uśmiechu, padło kilka komplementów. Ogólnie – miło. Jednak dla postronnego obserwatora, spekulacje polityczne i gospodarcze dotyczące celu i efektów tej wizyty są dość zabawne, zapewne i tak niewiele z nich wyniknie dla zwykłego obywatela, stojącego w kolejce po wizy pod ambasadą na Pięknej.
Ale ten blog nie jest miejscem na rozmowy o amerykańsko-europejskim entente cordiale i lobbyingu. Rzecz bowiem o komunikacji, i to nie tej stołecznej sparaliżowanej przez przejazdy głów państw, ale o tej międzyludzkiej. Paradoksalnie, porównanie narzuciło się samo, bo przy okazji tak wielokulturowych kontaktów i spotkań, na których dyplomatycznie, ale jednak, ważą się losy krajów i narodów, skuteczna komunikacja jest podstawą sukcesu. Nie jest tajemnicą, że języki obce nie są najmocniejszą stroną naszych elit politycznych i szkoda, że musimy być świadkami językowych wpadek i niezręczności wynikających z ignorancji lingwistycznej. Zdanie się na tłumaczy, powoduje utratę niepowtarzalnej szansy nawiązania unikalnej relacji osobistej, sprowadzając ją jedynie do interpretowanego przez osobę trzecią komunikatu oraz mowy ciała i gestów. W niezapomnianym filmie „Lost In Translation” („Między słowami”), pięknie ukazana jest ulotność a zarazem waga słów, stanowiących podstawę pełni zrozumienia i budowania więzi międzyludzkich.
Tym bardziej cieszy wiadomość, że niebawem rozpocznie się wielka kampania społeczna, podobna do tej „Pij mleko!”, tym razem pod hasłem ”Ucz się języków!”. Czy medialne uświadomienie, że nauka języków obcych jest dla Polaków warunkiem sine qua non istnienia we współczesnej globalnej rzeczywistości, zmieni obecną sytuację? To pytanie nie tylko do polityków.
(262)